Przemysł spożywczy rozwija się niczym struś pędziwiatr, nie zdążysz się obejrzeć a już kolejne produkty lądują na mecie. Mowa o wszystkim-o kosmetykach, jedzeniu, i piciu. Rozwijając ostatnią kwestię, wiadomo, że płyny są nam niezbędne do życia. A żeby było jeszcze zdrowiej, soki ze świeżych owoców są dzisiaj numerem jeden w zdrowym odżywianiu. Kupimy je dzisiaj wszędzie w drogeriach, na stacji paliw czy nawet na poczcie. Wszędzie tam, gdzie najdzie cię ochota na ugaszenie pragnienia.

Dostępność oraz różnorodność smaków jest na tyle duża, że czasami ciężko się zdecydować na wybór jednego produktu. Chwyt marketingowy ma to do siebie, żeby odpowiednio działać na naszą podświadomość, a co za tym idzie, zdecydować się na zakup dwóch butelek. Oczywiście nie widzę nic złego w kupowaniu witaminek, gdyby nie to, że całkiem przypadkiem wpadłam na pomysł, że zacznę wyciskać soki sama.

Znalezienie sokowirówki zajęło mi pół godziny, następnie przeliczyłam ile wydam na warzywa i owoce, bo przecież to było najbardziej istotne-przykładowo cena 10kg worka marchewki na giełdzie to koszt rzędu 10-15zł. Nie pozostawało mi nic innego tylko zacząć działać. Efekty okazały się naprawdę opłacalne, z jednego worka udało się wycisnąć ok. 10 szklanek soku z marchewki. Przyjmijmy, że szklanka ma 250ml pojemności, czyli równowartość soku w butelce, łatwo policzyć, że ten wyciśnięty przez nas to koszt. 1 zł. Wniosek dla mnie jest jeden-wyciskajmy soki dla naszych dzieci, dla męża, przyjaciół, dla samej siebie i na zdrowie.